Strona główna
Kultura Wywiad 
Koncik - Natalia QQlska

Cześ, to ja: GŁOŚNA IGAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nieźle wrzasnęłam, co? ;>
    To dzięki wspaniałej diecie, którą ostatnio stosuję. Nie zdradzę wam, co jem, bo wszyscy będziecie tak wrzeszczeć, a tego bym nie zniosła.
    Fakt jednak pozostaje faktem: to co jesz wpływa znacząco na to jak śpiewasz. Przykłady? Na przykład Anna Maria Jopek pijąca kobiece mleko właściwie szepcze do mikrofonu, podczas, gdy muzycy zespołu Vader jedzący krwiste befsztyki, dają ostro do pieca kuflowego. Przypomnijcie sobie na przykład hipisowskie pitu-pitu. Przecież wtedy był modny wegetarianizm. A jak Sid Vicious zjadł kotleta, to od razu wszystko ruszyło z kopyta (cielęcego). No dobra, a Meskuoro Hutajaat? Przecież ci zakręceni Finowie wsuwają tylko łososie i popijają je wódką Finlandia. Nie mówiąc już nawet o Voyda Pss, eskimoskiej kapeli fuck'n'folkowej, której niezapomniane brzmienie jest gwarantowane przez wysokiej jakości focze mięso i placki ze śniegu.
    Dosyć tej wyliczanki. Dzisiaj moim gościem jest niezapomniana Natalia QQlska, gwiazda telewizyjnego badziewiarstwa. Cześć Natalia!

N.Q.: Cześć Iga.
G.I.: To będzie krótki wywiad, bo nie chce mi się z tobą gadać.
N.Q.: Dobra, wiesz, dla mnie i tak dużym zaszczytem jest to, że zechciałaś ze mną porozmawiać.
G.I.: Skończ tę gadkę Dzisiaj będziemy mówić o żarciu. Opowiedz, co trzeba jeść, żeby śpiewać tak jak Natalia?
N.Q.: Od pewnego czasu wraz ze swoim chłopakiem żywimy się głównie ludzkim mięsem.
G.I.: No niesamowite! Czyli jesteście kanibalami?
N.Q.: Kim? A nie, nie... nie mieszamy się do polityki.
G.I.: No dobra, ale bliska jest wam idea powszechnego ludożerstwa?
N.Q.: Tak. Wiesz, to nawet bywa zabawne. Szczególnie, jak zjadasz kogoś na żywca, i on ci się tak śmiesznie szamocze w przełyku.
G.I.: Czyli jesz ludzi na surowo?
N.Q.: Ludzkie mięso powinno być raczej świeże. Dla większości ludożerców stanowi to pewien problem, ale ja mam tyle koncertów, po każdym przychodzą do mnie fani: młode dziewczyny i podrośnięci chłopcy, najlepszy towar. Wybieramy sobie z moim chłopakiem jedną, dwie sztuki i tyle.
G.I.: A reszta fanów?
N.Q.: Rozdaję im autografy, czasem poczęstuję jakimś bardziej żylastym kąskiem.
G.I.: Czy nie masz żadnych oporów moralnych!?
N.Q.: Czasami. Raz kiedyś zjadłam murzyńską dziewczynkę i rzeczywiście miałam problemy. Srałam na rzadko przez tydzień.
G.I.: Chodziło mi raczej o to, czy to w porządku tak kogoś zjadać.
N.Q.: Całkiem w porządku. Musisz kiedyś sama spróbować. Najlepiej na ostro.
G.I.: No dobra, zmienię temat. Czy nie masz wrażenia, że te praktyki wpłyną negatywnie na twoją popularność, na sprzedaż płyt?
N.Q.: No co ty, przecież nie zjem chyba trzech milionów moich oddanych fanów.
G.I.: A co sprawiło, że przerzuciłaś się na dietę kanibalistyczną, przepraszam: ludożerczą?
N.Q.: Wiesz, jestem artystką, a artyści muszą być odrobinę ekscentryczni. Niewiele się da nowego wymyślić. Wytatuowałam sobie żołądek i worek osierdziowy, ale nikt nie zauważył, zaszłam w ciążę to okazało się, że tak każdy może, zjadłam rolls roycea, ale nie miałam świadków. W końcu postanowiłam jeść ludzi. Myślę, że pewien wpływ na te decyzję miały również moje studia filozoficzne, które kontynuuję z niesłabnącym powodzeniem.
G.I.: Wspomniałaś dziecko. Czy chciałabyś je również wychować w umiłowaniu człowieczego mięsa?
N.Q.: Jeśli go nie zjemy, to jasne.
G.I.: Cóż, pozostaje mi życzyć smacznego.
N.Q.: Dzięki. Chciałam jeszcze pozdrowić mojego chłopaka, mojego tatę, babcię helę, babcię wiesię, mojego pudla, bez którego nie byłabym tym, kim jestem, moich wspaniałych nauczycieli akademickich…
G.I.: Dobra, dobra, spadówa!


Strona główna
Kultura Wywiad 
16.01.2001