Strona główna
Kultura  
Tej wrednej manipulacji trzeba dać wreszcie zdecydowany odpór!
czyli poradnik dla oszukanych nabywców

Kupowałem ostatnio pomarańcze, a właściwie podróbki pomarańczy, czyli noweliny. Nie przepadam za żywnością transgeniczną, ale miałem ochotę na owoce, więc postanowiłem je kupić. Na straganie mała tabliczka zapraszała do zakupu - "Noweliny, bardzo tanio za kilogram, bardzo słodkie, bez pestek, promocja, możliwość wygrania wycieczki, do każdego kilograma dodajemy kubek itd.". Skuszony kupiłem kilogram, okazało się niestety, że nic nie wygrałem, a kubeczki się właśnie przed chwilą skończyły. Nie zmieniło to faktu, że miałem na nie apetyt, ruszyłem więc do domu w celu skonsumowania nabytku. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że noweliny są zupełnie łykowate, bez żadnego wyróżnialnego smaku. ZakupyPo chwili żucia ułamałem sobie ząb na potężnej pestce. Jak na skrzydłach pobiegłem do najbliższego supermarketu - i przeczucie mnie nie myliło. Pomarańcze w supermarkecie, bez promocji, kosztowały o połowę taniej. O, kurcze - wydymali mnie! - wyrwało mi się.
    No właśnie - czy mieliście kiedyś podobną przygodę? Na pewno tak. Ja miałem. Normalne - powiecie. Bo oto przywykliśmy, że na każdym kroku nawet najmniejszy sprzedawca próbuje nas oszkapić, oskubać lub choćby naciągnąć. Widzieliście zapewne ostatnio reklamę. Kobieta w obcisłym ubraniu z głębokimi dekoltami z każdej strony posyła zalotne spojrzenia i trzeba potem kupować te rzeczy, które były reklamowane. Tak naprawdę to wielkie oszustwo, bo jak kupimy te wafelki, to w środku nie ma żadnej kobiety z dekoltami. Na każdym kroku postępujący komsumpcjonizm skłania sprzedawców do stosowania najbardziej brudnych chwytów, by zmusić nas do zakupów. Nadszedł jednak czas, by nabywcy i konsumenci zareagowali. Czas brudnej zemsty nadszedł!!!

    Metoda "na kupę"
    W sytuacji, gdy nabrał nas sklepikarz z małego straganu, budki czy sklepu czynnego w określonych godzinach, nasza zemsta będzie prosta, łatwa i przyjemna. W pobliże rzeczonego punktu zakradamy się w nocy, po czym zostawiamy w bliskim, lecz skrytym miejscu kupę, najlepiej wegetariańską. Sprzedawca po paru godzinach handlu zorientuje się, że coś tu śmierdzi i zamiast nabierać ludzi skupi się na poszukiwaniu kupy. Dlatego najlepsze byłoby umieszczenie kupy na dachu budki czy straganu, co jednak wymaga od nas zdolności ekwilibrystycznych. Niech no jednak nadejdzie deszcz...

    Metoda "na kupę, ale inną"
    Metodę "na kupę, ale inną" można stosować w wypadku sklepów samoobsługowych. Kupujemy najtańszy produkt, dostępny w sklepie, opróżniamy opakowanie, w jakim się znajdował, po czym do środka chowamy kupę. Tak przygotowaną bombę biologiczną zostawiamy na półce sklepu, obok podobnych tego typu produktów. W większych hipernarketach można zostawić kupę luzem, zaszywszy się pomiędzy półkami. Duże ryzyko, duża satysfakcja.

    Metoda "na kupę ptasią"
    Zaatakować możemy nie tylko bezpośrednio punkty sprzedaży, ale również dobytek sprzedawców i właścicieli sklepów. Najpierw wnikliwie rozpoznajemy, które auta należą do powyższych śmierdziuchów. Następnie wysypujemy na tych pojazdach ziarno lub pokruszony chleb dla ptaków. Skrzydlaci mściciele wykonają za nas całą robotę - im więcej pokarmu, tym większy przerób.

    Metoda "na kupę ludzką"
    Stosowana w mniejszych sklepach samoobsługowych i nie tylko. Zapraszamy naszych znajomych do współpracy. Razem, w jednym momencie wchodzimy do sklepu - celu ataku. Do środka musi wejść tyle osób, by w wyniku ścisku ludzie zaczęli się przewracać i niszczyć sprzęty. Do sklepu o powierzchni 40 m2 powinno więc wejść nie mniej niż 160 osób. Nie mając konkretnej osoby, którą sprzedawca mógłby oskarżyć o napaść, pozostaje zupełnie bezradny, nędzny frajer. No, ale nie musiał zaczynać z kimś, kto ma 160 kumpli.

    Metoda "na kupę ludzką, ale inną"
    Zapożyczona z filmów o uciekających jeńcach, kopiących tunele. Stosowana w sklepach samoobsługowych. Mściciel wraz z grupą przyjaciół (im więcej, tym sprawniej i szybciej pójdzie akcja), niepostrzeżenie rozsypują w sklepie ziemię z małych woreczków ukrytych w nogawkach. Gdy w całym sklepie ziemi jest już ok. 10 cm, niezauważenie wylewają wodę, by utworzyć w ten sposób błocko. Niech ma, niedobry kapitalista. Radykałowie zamiast ziemi wybiorą pewnie cement lub gips. Prawdziwym kozakom polecam jednak naturalny nawóz.

    Metoda " ja kupę"
    W niewielkiej grupie ruszamy do banku czy drogiego sklepu który nam podpadł. Udajemy, że rozmawiamy w obcym języku. Mówimy "Ja kupę obligacja very much" albo "Ja kupę wszystkie obraz zusammen, oder was". Sprzedawcy będą wciskać nam wszystkie swoje kity, a my każmy wszystko pakować do toreb. Niech sobie pomyślą, że kupujemy. Kiedy objuczeni tobołkami będziemy już wychodzić, obsługa będzie mocno zniecierpliwiona faktem, że nie zapłaciliśmy. Wtedy mówimy "Polska bardso goscinny. Tak miło" i próbujemy iść dalej. Wtedy na pewno wezwą ochronę, szuje. Ale my nie mamy kasy, więc pytamy "Może credit card wileicht?". Kiedy się uspokoją, dajemy im wydzwonioną kartę telefoniczną z papieżem. Oni rzucają nam w twarz kartę i wtedy do sklepu /banku wpada nasza zaprzyjaźniona banda dewotek, rozrywając obsługę na strzępy.

    Metoda "na coupe i kupę"
    Włamujemy się do samochodu coupe właściciela firmy, która jest nam coś winna. Dojeżdżamy do witryny sklepowej tej firmy i na wstecznym wjeżdżamy do środka. Korzystając z zamieszania, zanim niepostrzeżenie się ulotnimy, na siedzeniu kierowcy zostawiamy kupę. Niech właściciel wie, że miał do czynienia z usprawiedliwioną zemstą nabywców. A policja się zdziwi, że właściciel sam zniszczył sobie sklep i jeszcze nabrudził w aucie.

    Metoda "na kupę sprzedawcy"
    Najskuteczniejszą, najefektowniejszą i najbardziej satysfakcjonującą metodą kontrakcji wobec nieuczciwego wyrwigrosza będzie akcja bezpośrednia. Uzbrojeni w broń białą lub palną wpadamy w kominiarkach do sklepu/banku i krzyczymy: "Precz z dyktaturą marketingu! Wolność wyboru wolnością wyrobu!" i strzelamy oraz łupiemy gdzie popadnie. Niech sprzedawcy sami zrobią kupę.


Strona główna
Kultura  
16.01.2001