Gra zespołowa dla służb mundurowych, w szczególności takich, gdzie występuje fala. Dwie
koterie po 10 zawodników, przy czym w jednej koterii występują dziadki, a w drugiej koty.
Koty powinny być wyraźnie słabsze kondycyjnie - ich drużyna powinna składać się z osób
przynajmniej o 30 kg lżejszych i 20 cm niższych od najmniejszego i najchudszego dziadka
(wszystkie koty powinny być markotne). Hala sportowa o wymiarach 25x10x4 metry. Ściany
gołe, na podłodze klepka bukowa lakierowana. Worek skórzany z kotem w środku, kupiony
w Centralnej Składnicy Harcerskiej. Sędziuje Szkot imieniem Scott, który dla bezpieczeństwa
podczas spotkania znajduje się w pojeździe skot lub w zwykłej skodzie, zaparkowanej
w pobliżu hali. Gra ma czas nie normowany, trwa do kapitulacji ostatniego kota. Grę
rozpoczyna kocia muzyka grana przez stare kokoty na kotłach i fakotach.
![[kot]](grafika/kot2.gif)
Koteria dziadków staje w szyku dowolnym, natomiast ich rywale - w karnym szeregu.
Worek leży na środku hali. Sędzia daje znak klaksonem, wybucha kocia muzyka
i zawodnicy rzucają się w kierunku worka z kotem. Szanse na zdobycie worka są nierówne,
gdyż każdy zawodnik z koterii kotów musi najpierw zrobić 100 pompek, 200 przysiadów
i wypastować swoją część hali szczoteczką do zębów. W tym czasie dziadki kopią workiem
w kierunku kotów próbując nim trafić zawodników z przeciwnej koterii. Każdy trafiony,
który przewróci się z łoskotem, oznacza jeden punkt dla dziadków. Koty nie zdobywają
punktów. Po wypastowaniu sali koty muszą zetrzeć kurze ze ścian, a szczególnie z kątów,
gdzie najczęściej zbierają się koty z kurzu.
Jeśli koty zdołają oczyścić całą salę, sędzią obwieszcza remis przez zapalenie świateł
mijania. Wszyscy zawodnicy otrzymują wtedy pamiątkowe maskotki, makatki i skotrotki.
W przypadku przegranej kotów rozgoryczony tłum kibiców kotłuje się w szatni,
kładąc pokotem przegranych zawodników i rozdając im bolesne koksańce. Drużyna dziadków
rusza wtedy podstawionym autobusem na Mokotów, grając na cymbałkach i fujarkach
"Wlazł kotek na płotek". W miejscowym barze "Kotlina" odbywa się wielki bal, jedzone
są antrykoty, a Sissy Cat śpiewa rzewne kawałki.
Już niedługo rozmowa z sędzią ligowych meczów w kota halowego, Scottem Plaskotą.