Nowa płyta Mike'a Oldfielda "Tres Lunas" to podróż do wolności, jak mówi jej autor. W tym sensie nabiera to bardzo współczesnego znaczenia

W 1970 r. Mike Oldfield na pożyczonym magnetofonie nagrał dwuczęściową kompozycję, w której zawarł swoje najciekawsze pomysły muzyczne.
Grający samodzielnie na kilkunastu instrumentach muzyk, nie potrafił jednak zainteresować swoim projektem żadnej wytwórni. Dopiero studio Richarda Bransona i Toma Newmana odważyło się zaiwestować w niekonwencjonalną muzykę multiinstrumentalisty. Sławne "Dzwony rurowe" stały się tym samym pierwszym wydawnictwem nowo założonej wytwórni Virgin. Album "Tubular Bells" ukazał się w maju 1973 r., a sukces, który odniósł, okazał się jednym z największych w historii muzyki. Od tamtego czasu każda kolejna płyta multiinstrumentalisty wzbudza ogromne emocje na całym świecie.
Tak też stało się z nowym projektem Oldfielda - "Tres Lunas". Można odnieść wrażenie, że dziś Oldfield zafascynowany móżliwościami programów graficznych przyznaje się do tworzenia muzyki jako uzupełnienia obrazków wygenerowanych przez komputer. Na "Tres Lunas" znajdziemy bowiem m.in. komputerową grę przygodową, współprojektowaną przez artystę.
Zawieszona w próżni gitara, drzewo umieszczone w środku pustyni czy wulkaniczna lawa przecinająca błękitne niebo - oto niektóre widoczki, jakie muzyk zaprojektował wraz z Neekiem Catchsidem. Wszystko to jednak niezbyt smaczne artystycznie.
Ciekawy natomiast jest sam pomysł gry. Zdaje się on odnosić do wielkiego już hitu z "Tres Lunas" - "To Be Free". Piosenka opowiada o marzeniu o wolności, w świecie, w którym "nie boję się zgubić". Niebiańską wizję, w której człowiek jest "niezależny jak dziecko" ma oddawać właśnie wirtualna gra.
Tu nieograniczeni, o ile możliwości komputera nam pozwalają, możemy podróżować w wykreowanej rzeczywistości. Za pomocą Internetu w naszych wycieczkach może uczestniczyć ktoś, kto znajduje się po drugiej stronie kuli ziemskiej. Również niektóre przedmioty po dotknięciu mogą nas zabierać ze sobą w podróż. W każdej chwili jednak możemy się od nich odłączyć i podążać dalej własnym szlakiem. Ważne jest także, że wśród 8 języków, w jakich możemy prowadzić swoją grę, jest również polski.
- Pomysł narodził się już w 1993 lub 1994 roku. Ale wtedy technologia komputerowa i taki wirtualny świat można było przenieść jedynie do bardzo drogich komputerów. Dziś zainstalowanie go w bardziej nowoczesnym domowym komputerze nie powinno nastręczać żadnych trudności - powiedział Mike Oldfield w wywiadzie z Wiesławem Weissem z "Tylko Rocka".
Niestety muzyka w tym zestawieniu wydaje się tylko dodatkiem do wizji plastycznej komputerowego świata wolności. Rozwiązania kompozycyjne, które kiedyś stanowiły o oryginalności Oldfielda, dziś brzmią sztampowo.
Wspomniany już "To Be Free" to dalekie echo wielkich komercyjnych hitów Oldfielda, takich jak "To France" czy "Moonlight shadow". Chwytliwy tekst i wspomniane już atrybuty okazały się wciąż obowiązującym przepisem na zdobywanie słuchaczy.
Znacznie ciekawiej brzmi "Daydream". Nastrojowa ballada także sięga muzycznie do przeszłości. Tym razem na myśl przychodzą eksperymenty kapel rockowych w latach 80., takich jak "Can" czy "Pink Floyd".
Ci, którzy tęsknią za nastrojem "Dzwonów rurowych" znajdą coś dla siebie w nie przpadkiem nazwanym "Return To The Origin". Oldfield wykorzystał tu podobne dżwięki jak te, które towarzyszyły mu przy nagrywaniu pierwszych płyt. Jest więc charakterystyczna, przesterowana gitara i nieodłączne efekty komputerowe, przypominające elektroniczne brzmienia lat 80.
Całość muzycznie nie zaskakuje, ale też zawiera wiele ciekawie brzmiących pomysłów. Uważałbym jednak na to, by świat wolności rozumianej jako internetowa podróż, nie okazał się stereotypem.