Twórca Tubular Bells, Mike Oldfield uzdrowił trwającą 25 lat antypatię ze
zwierzchnikiem Virgin, Richardem Bransonem. Obaj zarobili pierwszy milion,
dzięki przełomowej płycie Odlfielda z 1973 roku, ale później poróżnili się w
kwestii kontraktu kompozytora i skończyli w sądzie.
Teraz odnowili swoją przyjaźń a Branson będzie gościem honorowym na
piątkowej światowej premierze Tubular Bells III na Horseguards Parade -
pierwszy od pięciu lat koncert Oldfielda.
45-cio letni multi-instrumentalista wspomina: "Kiedy stworzyłem nagranie
(Dzwony Rurowe) miałem tylko 19 lat i żadnych pieniędzy, więc kiedy wysunął
przede mnie kontrakt, brzmiało to całkiem nieźle, by podpisać coś, co dawało
mi 25 funtów na tydzień i talony obiadowe do tego."
"Kiedy tylko płyta zaczęła się sprzedawać tak dobrze, wtedy zdałem sobie
sprawę, że podpisałem 13 lat swojego życia i musiałem zacząć walkę."
Wtedy też Oldfield pozwał Bransona do sądu, w roszczeniu o lepszy kontrakt.
"Tubular Bells" było na najlepszej drodze do sprzedania swoich 18 milionów
kopii - wciąż jeden z najlepiej sprzedających się albumów wszechczasów.
"To było dobre dla niego i dobre dla mnie" mówi teraz. "I myślę, że gdyby
był gentlemanem powiedziałby: "Wszyscy robimy na tym pieniądze". W zamian,
musiałem zatrudnić prawników i walczyć w sprawach sądowych, by uzyskać
sprawiedliwy kontrakt".
Po latach milczenia między nimi, Oldfield zdecydował użyć 25 rocznicy
Dzwonów Rurowych jako pretekstu, by zadzwonić do Bransona i zasugerować, by
spotkali się na drinka. "Spędziliśmy morze czasu" mówi. "Spotkałem się z nim
w jednym z jego klubów i skończyliśmy, idąc do jego domu, wypijając kilka
butelek jego szampana Virgin. Pod koniec wieczoru ściskał mi dłoń mówiąc
'Przepraszam!, Przepraszam!'. To było komiczne, ale istotną rzeczą jest to,
że odkryłem, że to jest prawdziwa przyjaźń na cale życie".
Ostatnie nagrania Oldfielda pokazują wpływ trzech lat spędzonych mieszkając
nad morzem na wyspie Ibiza, a kultura dance'owa wyspy odcisnęła się, nadając
znajomym tematom muzycznym bardziej współczesny podkład. Jak zawsze,
Oldfield gra na wszystkich instrumentach lecz będzie wspomagany przez tuzin
muzyków i piosenkarzy podczas piątkowego koncertu przed siedmiotysięczną
publicznością. Koncert rozpocznie oryginalny (pierwszy) album i przejdzie do
nowego, równocześnie przedstawiając ekstrakty innych albumów, zanim osiągnie
szczyt wielkim dzwonem rurowym dokładnie w momencie kiedy Big Ben - dzięki
połączeniu wideo na żywo - uderzy na godzinę 22.00. Oldfield który zagra na
gitarze i klawiszach, prowadził przesłuchania przez sześć tygodni i mówi:
"To jest najlepszy i najlepiej zorganizowany koncert jaki kiedykolwiek
zagrałem. Jestem bardzo dumny z niego powodu."
Na koncercie będą również ekrany wideo, "choreografowane" oświetlenie i
trochę pirotechniki na koniec, lecz Oldfield porzucił wyszukane plany na
komputerowo kontrolowane fontanny, ponieważ chce aby to muzyka była główną
atrakcją.
"Nigdy się nie nadawałem na te wszystkie efekty specjalne" przyznaje
Oldfield. "Kiedy graliśmy oryginalne Dzwony Rurowe w Hali Królowej Elżbiety,
zostawiliśmy zapalone światła w domu - to był nasz pokaz świateł - i wciąż
dostajemy brawa na stojąco".
W międzyczasie, coraz więcej Oldfieldów czeka w zanadrzu. Syn Dougal,
szesnastolatek, grający na gitarze w zespole szkolnym w Harrow, i
dwunastolatek Luke, chętny by podążyć tym śladem. "Za rok lub dwa mógłbym
mieć ich w zespole" powiedział Oldfield.
Evening Standard Online
Wrzesień 2, 1998