Na wiele sposobów, Mike Oldfield jest idealnym artystą by oficjalnie
otworzyć studio Test Bed, Międzynarodowego Świata Muzyków i Nagrań (IM&RW).
Jego cała kariera narodziła się bardziej z procesu nagrywania, niż z
ponadmiarowego koncertowania przed żywą publicznością. Stworzył demo do
'Tubular Bells' na magnetofonach taśmowych w swoim domu, używając do
maksimum techniki overdubbingu przez wykonywanie wszystkiego samemu. Jego
sukces początkowo był rozważany i zapisany na taśmie.
Pomimo ogromnej popularności, Mike wciąż używa przepisu, który dał mu sukces
w wykonywaniu wszystkiego przez samego siebie, zwykle w swoim wygodnym
domowym studiu. W tej chwili rozpoczyna budowę studio w swoim nowym domu.
Pomiędzy otwieraniem szampana, Mike był bardziej niż trochę zainteresowany
faktami i liczbami, stojącymi za przedsięwzięciem IM&RW. Jeśli tylko
moglibyśmy wymyśleć nasze własne 'Tubular Bells'...
Próbowanie i scharakteryzowanie muzyki Mike'a Oldfielda to jak próba grania
w szachy z zawiązanymi oczami, możesz rozpoznać pojedyncze pionki ale nigdy
nie poznasz całej historii. Jego muzyka jest złożona, zawiera wpływy ze
wszystkich typów, od tradycjonalnego folku do klasycznych dzieł Sibeliusa
czy Debussy'ego.
Jego muzyczna kariera rozpoczęła się w wieku 15 lat kiedy, za sugestią
swojej siostry Sally, założyli duet Sallyangie. Ich wspólna praca zawierała
płytę o tym samym tytule (ostatnio ponownie wydana), która zginęła
praktycznie bez śladu. To było jego pierwsze doświadczenie życiowe jako
pracującego muzyka, decyzja nie była spowodowana ezoteryczną radością z
kariery, lecz rzuceniem szkoły.
"Chciałem bardzo opuścić szkołę, ale musiałem coś robić po tym, jak ją
porzucę. To była sugestia Sally, dzięki niej grałem na gitarze, nic nie
wiedziałem o bzdurach image'u, jedyne co wiedziałem, to to że cieszyłem się
grając muzykę. Na pierwsze wprowadzenie do muzycznego biznesu, to było
okropne." Jakkolwiek przetrwał stres i po rozstaniu ze swoją siostrą,
dołączył do zespołu 'Kevin Ayers And the Whole World'. To było
prawdopodobnie najważniejsze w latach jego rozwoju. Przejście z akustycznej
gitary folkowej do basu elektrycznego, oraz w efekcie spotkał się z
późniejszym klawiszowcem the Whole World, Davidem Bedfordem, on to
zapoczątkował pomysł, który później stał się 'Tubular Bells'.
Wtedy też, z pomysłami na taśmie zbliżył się do raczkującej Virgin Records i
stał się ich pierwszym artystą, w każdym znaczeniu tego słowa. Od tego
punktu jego sukces osiągnął poziom, który jest całkiem zdumiewający.
'Tubular Bells' sprzedało się w 10 milionach kopii na całym świecie;
statystyczny gigant. Jedynie 'Hergest Ridge' mogło zepchnąć 'Tubular Bells'
z numeru pierwszego na notowaniach brytyjskich - po okupowaniu tego miejsca
przez ponad rok, muzyczny triumf.
Jego wiedza muzyczna jest przeogromna a jego techniczne doświadczenie, nie
zadziwiająco, łączy zajęcie inżyniera dźwięku, producenta i muzyka w jedno,
w stylu który stał się jego znakiem firmowym. Podczas tournee Mike musi
stworzyć dźwięki, które powstają przy użyciu całego studia, efektów i
overdubbingu. Nie jest to łatwe zadanie lecz Oldfield wykonywał je
szczególnie pieczołowicie podczas swojego olbrzymiego tour po Europie w
zeszłym roku. Osiągnięto to poprzez zaangażowanie 52 najbardziej szanowanych
muzyków świata, włączając Pierre'a Moerlina i jego brata Benoit, Maddy
Prior, Petera Lemer i oczywiście awangardowego kompozytora Davida Bedforda,
który dyrygował całą orkiestra i zaaranżował utwory na tournee.
Osobisty dźwięk gitary Mike'a, chyba najważniejszy pojedynczy instrument w
zespole, został utworzony przez prostą pomysłowość: "Podczas tournee miałem
walizkę lotniczą z całym moim osobistym sprzętem, był tam 'zwykły' dźwięk,
pochodzący z Twin Reverb, potem był również dźwięk rozdzielony
zniekształcony, który pochodzi z Princeton oraz był tam również dźwięk solo
z Mesa Boogie. Przeładowałem Boogie jak tylko można, nawet dalej, podpiąłem
przedwzmacniacz by to przeładować, a za nim bramkę szumową. Nisko z przodu
sceny miałem przełącznik nożny z trzema ustawieniami by kierować dźwiękiem
gitary. Mieliśmy ogromne problemy z ustawieniami ale podstawowy pomysł
sprawdzał się w tych warunkach bardzo dobrze."
Owe warunki to tournee, które pokrywało swym zasięgiem prawie całą Europę w
zwariowanym pędzie od kraju do kraju. Oldfieldowi odpowiadał silny kontrast
do hermetycznej, jakby emerytalnej egzystencji, przerwanej raz pojedynczym
koncertem 'Dzwonów Rurowych', zagranym w Queen Elizabeth Hall w Londynie tuż
po wydaniu albumu.
"Mimo, iż publiczność uwielbiała ten koncert, byłem bardzo rozczarowany
faktycznym rezultatem", skomentował Mike. "Nigdy nie chciałem zagrać tego
albumu na żywo z powodu tych wszystkich problemów, jakie mieliśmy podczas
nagrywania. Zgodziłem się z moją wytwórnią płytową na ten koncert, wiec
musiał zostać odegrany. Czekałem aż to będzie moja decyzja zanim zagrałem
następny!" Zespół, jaki zatrudnił na to przedstawienie był wspomagany przez
takich jak Mick Taylor. Ale to nie zespół był zamierzony na ten koncert. "
Nie, ja naprawdę chciałem folkowych lub grających akustycznie muzyków,
którzy mogą zagrać elektrycznie, jak Al Stewart lub John Renbourn. Nie, że
żałuję zespołu, to była niewiarygodna paczka i byli technicznie bardzo
kompetentni oraz cieszyli się z tego co zrobili. Być może to jest bardziej
istotne."
Potem nastąpiło, według jego własnej decyzji, ostatnie tour. Kolejne zaś
będzie poddane kilku cięciom. "Następne tournee pozostawi tylko wszystkich
potrzebnych. Zauważyłem, że radzimy sobie bez tych wszystkich smyczków, w
sumie są tylko jednym instrumentem. Również obcinam wielkość chóru, być może
tylko czterech lub pięciu śpiewających wystarczy. Mam nadzieję,że uda mi się
obciąć obsadę do około 12 osób. Możemy to sobie odpuścić bardzo łatwo i
wciąż mieć równie dobre koncerty."
Na uwagę o the Police i the Jam, mających równie dobre koncerty we trzech
muzyków, wydział 'Krótkich i Ciętych Odpowiedzi Mike'a Oldfielda' ma jedno
do powiedzenia: "To niech Police zagra Tubular Bells..."
Po tournee Oldfield odpocznie ponownie w dzwonnym zaciszu, gdzie poukłada
ścieżki nowego albumu. "Chciałbym rozpocząć tak szybko, jak tylko będę mógł
po zakończeniu tournee, może na początku sierpnia. Nie mam pojęcia jak długo
to zajmie, to mogą być miesiące lub tygodnie. Zamierzam utworzyć z tego
kolejne przedsięwzięcie solowe, wykonam prawie wszystko samemu" dla jakiejś
szczególnej przyczyny? "Cóż, nie musze korzystać z muzyków sesyjnych..."
Podczas nagrywania utworów Oldfield siedzi za pulpitem, umożliwiającym
sterowanie baterią technologicznego uzbrojenia. Mikser ten również używany
na tournee, wciśnięty jest w jego pomieszczenie kontrolne, wraz z jego
drogocenną kolekcją gitar. Jedyna z tej kolekcji, którą najbardziej
faworyzuje do nagrywania i gry na żywo jest Gibson L6S.
"Zwykłem używać całego gryfu i próbowałem znaleźć gitarę, która będzie
dokładna na górze. Gibson L6S jest dobra, ale nie jest tak dobra jakbym tego
chciał. Sądzę, że powinienem mieć tą ES335, one są naprawdę świetne. Ale
lubię szyjkę L6S, kształt jest w sam raz i dla mnie to jedna z
najważniejszych cech. Przystawki nie są najlepsze - to można skorygować
wzmacniaczami, one sprawiają że cokolwiek brzmi dobrze."
Ale jakiego rodzaju wpływy przekształciły się w coś takiego jak 'Dzwony
Rurowe' lub 'Ommadawn'? "Cóż, to był pierwszy album King Crimson, kiedy go
usłyszałem byłem powalony, naprawdę. Potem było oczywiście 'Rainbow In
Curved Air' Terrry'ego Riley, absolutna klasyka. Dalej, współcześni
gitarzyści jak John Renbourn, on ma najbardziej niesamowity styl gitary. I
oczywiście jest kawałek na dudach, zawsze uwielbiałem pomysł tego bzyczenia,
może znowu rzecz Terry'ego Riley. Takie było podłoże 'Incantations', granie
wszystkich nut na raz by osiągnąć ten wspaniały dźwięk buczenia. Próbowałem
poznać i nauczyć się gry na piszczałkach Northumbrian ale one są
niewiarygodnie trudne. Koordynacja jest po prostu niemożliwa."
W wyniku tego, Oldfield zatrudnia Herbiego, by zagrał na piszczałkach
Northumbrian. Paddy Moloney z the Cheiftains dołączył, by zagrać fragment
'Ommadawn'. Ta część utworu pozostaje chyba najbardziej ruszającą sekcją
albumu. Pochodzi z tego samego rodzaju źródeł co 'Tubular Bells', lecz tu, w
'Ommadawn' klimat wiejskości jest tu mocniejszy, zwiększy to jeszcze swój
udział w jego pracy.
Ostatnie dzieło Oldfielda 'Platinum', zostało ostro zaatakowane przez
krytykę. Oldfield jednak nie mógł bardziej się nie przejmować:" Oczywiście
nie jest miło mieć okropne recenzje na temat tego, co ty osobiście uważasz,
że jest dobre, ale wcale mi to aż tak nie przeszkadza. 'Platinum' zostało
bardzo dobrze przyjęte przez moich przyjaciół muzyków. Uważam, że bardziej
istotne jest to, co pochodzi od osób, które znam, i które wiedzą co robię, w
przeciwieństwie do krytyka, którego nie znam i który nie zna mnie."
"Niestety, jestem dziwakiem, osobowością, o której środkom przekazu nie
pozwolono przyznać, że ludziom podoba się to co robię." Po 'Platinum'
przyjdzie kolejne przedsięwzięcie, bardzo różne od następnych z kolei.
"'Incantations' zostało oparte na interwałach piątkowych. W pewnego rodzaju
postępie, kolejne dzieło będzie oparte na interwałach czwórkowych. Będzie to
przygotowanie do niezwykłego brzmienia, bardziej niezwykłego niż 'Platinum'.
To była progresja ku zwykłej , współczesnej muzyce. Na początku znajdowało
się więcej niż podkreślenie, położenie nacisku na bas i perkusje, które
zdarza mi się zaniedbywać. Jednak nie jestem pewien co do kierunku nowego
dzieła."
Ale produkcja może pozostać równie mocno pod wpływem wielu zespołów typu
'nowej fali', takich jak the Boomtown Rats czy the Police (nawet jeśli nie
potrafią zagrać Tubular Bells), nie dlatego, że Mike ma jakąś sympatię dla
atmosfery, jaka przywiodła ich w światła sceny. "Scena muzyczna obecnie jest
bardziej pretensjonalna niż kiedykolwiek. Myślę, że całość opuściła loty
bardzo nisko, jest jedynie kilka zespołów, które błyszczą, a the Police i
the Rats to dwa z nich. Oczywiście jest również kilka płyt które są OK, ale
większość jest na dnie wszechczasów." A przyczyna? "Cóż, to chyba oczywiste,
nieprawdaż? Nie ma przecież w ogóle pieniędzy. Kiedy myślisz o funcie,
myślisz o tych wszystkich pensach, które się na niego składają, ale to już
nie ma odniesienia. Funt był kiedyś warty tak wiele a teraz możesz sobie nim
nos wytrzeć. Spójrz na banknot jednofuntowy, ciężko ci będzie teraz kupić
paczkę papierosów".
Oldfield dodaje na koniec kilka słów o produkcie jego ojcostwa i fakcie, że
owo ostatnie tournee zakończyło się stratą pół miliona funtów. " Nie mogę
już pozwolić sobie na nową konsolę, próbowałem sprzedać mój samolot, ale
cóż, nikt nie chciał go kupić." Uzbrojeni w optymizm nowego świata, miejmy
nadzieję, że marzenia i muzyka Mike'a Oldfielda nie zgasną, lecz że rozwiną
się i nabiorą rozpędu zawierając wpływy dzieł z jego przeszłości.
Bring on the bagpipes, bring on the steel seagulls. I'm guilty.
International Musician And Recording World
czerwiec 1980