------- ------- ------ ------
Artysta Fanclub Dziela Wiesci
 
Bibułki od skrętów - rozmowa z Mike'm Oldfieldem
Autorzy:
Wiesław Weiss

Inne artykuły:
Spis artykułów
Następny
Poprzedni
English

Strony wyżej:
Artykuły
Artysta
Strona główna

-  Czy sukces, który odniosłeś, odciska się jakoś na twoim życiu?
-  Nie, naprawdę. W przeszłości, gdy byłem młodszy, zdarzało się, że odczuwałem presję. Wyrażało się to w różnych naciskach ze strony ludzi, którzy zajmowali się moją karierą. Ale w tej chwili stosunki z wytwórnią płytową i managementem układają się bardzo dobrze i nie ma mowy o żadnych próbach wywierania na mnie presji. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem osobą dość specyficzną. Nie przepadam za towarzystwem innych ludzi. Nie bardzo też potrafię się bawić. Dla mnie najlepsza zabawa to tworzenie pięknej muzyki.
-  Wiem, że wiele wytwórni płytowych odrzuciło płytę "Tubular Bells", zanim zdecydował się ją wydać Richard Branson w utworzonej przez siebie firmie Virgin. Czy to prawda, że w okresie, kiedy nie mogłeś znaleźć wydawcy, byłeś tak zdesperowany, iż chciałeś wyemigrować do Związku Radzieckiego, bo ktoś powiedział ci, że tam zapewniają młodym artystom warunki do pracy?
-  Tak, to prawda (śmiech). Wiem, że był to dość zwariowany pomysł, ale bardzo chciałem być muzykiem i dosłownie tuż przed tym, gdy zadzwonił do mnie Richard Branson, wertowałem książkę telefoniczną w poszukiwaniu numeru do radzieckiej ambasady.
-  Przyznałeś kiedyś, że piosenki w rodzaju "Moonlight Shadow", "Shadow On The Wall" czy "To France", napisałeś na pudełkach papierosów. Można odnieść wrażenie, że dość pogardliwie traktujesz ten rodzaj swojej twórczości...
-  Chodziło nie o pudełka papierosów, a o bibułki do skrętów, bo ja palę skręty. I wiesz, wszystkie pomysły muzyczne, jakie przychodzą mi do głowy, zapisuję na bibułkach, bo nie mam nigdy przy sobie żadnego notesu. Zwykle potrzeba co najmniej trzech, czterech bibułek, żeby zanotować jakiś pomysł. Gdy więc później chcę go odtworzyć, muszę jeszcze poskładać te wszystkie skrawki papieru do kupy.
-  Czy to prawda, że piosenka "Shadow On The Wall" została zainspirowana przez wydarzenia okresu stanu wojennego w Polsce?
-  Rzeczywiście, przeczytałem wtedy artykuł w gazecie o Lechu Wałęsie przebywającym w areszcie domowym. I moje rozmyślania na ten temat znalazły wyraz w "Shadow On The Wall". Ale ta piosenka miała też inne źródło. Dręczyłem się wtedy bardzo, że firma płytowa zaczęła traktować mnie jak jakąś zabawkę. Coraz trudniej porozumiewałem się z tymi ludźmi. I mój stan duch w tym czasie również uzewnętrznił się w tekście, który napisałem.
-  Czy nie obawiałeś się nigdy, że twoja kariera może się załamać?
-  Wiele razy! (śmiech) Mnóstwo razy. Ale wiesz, kariera jest czymś oddzielnym od tego, co robię. Nawet jeśli moje płyty przestaną się sprzedawać, nadal będę pisał i grał muzykę. Tego nikt nie może mi odebrać.
-  Powiedz mi w takim razie, czego obawiasz się najbardziej.
-  Są dwie rzeczy, których boję się bardziej niż innych. Boję się żyć. I boję się umrzeć.

Tylko Rock
09/2001, (przedruk z 1998 roku)
nadesłała: crises


Ostatnia aktualizacja: 20.10.2008
-*Wieści*- -*Fanclub*- -*Artysta*- -*Dzieła*- -*Mapa serwisu*- -*Kontakt*-