<< >> Hergest Ridge
1974 

Dyskografia -->
> Teksty

Strony wyżej:
Dzieła
Strona główna

Po sukcesie Dzwonów Rurowych wszystko wydawało się być idealnie. Richard Branson, świeżo upieczony milioner, udzielał wywiadów, płyta sprzedawała się znakomicie, a imperium Virgin rosło w siłę. Wszystko było jak należy, oprócz jednego: Mike zniknął. Zaszył się w jakiejś chatce w Herefordshire, niedaleko wzgórza Hergest Ridge aby odetchnąć po trudach tworzenia debiutanckiej płyty i uciec od przytłaczającej go popularności, z którą niespełna dwudziestoletni chłopak nie bardzo umiał sobie poradzić. Branson był wściekły, ale Oldfield niedługo potem, wiosną następnego roku, zasiadł ponownie do pracy w studiu. Pytany przez dziennikarzy, czy nie boi się, że jego nowa płyta zostanie przyćmiona przez sukces poprzedniej, określił tworzenie nowego albumu jako "dobrą zabawę w atmosferze odprężenia". Wyszło na to, że Oldfield swoim nowym [zdjecie z samolotem]dziełem trafił w dziesiątkę. Hergest Ridge pod względem notowań na listach pokonała nawet swoją poprzedniczkę.
    Po premierze okazało się, że pod względem formy Mike zbytnio nie zaskoczył: nadal była to dwuczęściowa suita, osnuta wokół kilku motywów. Ale tym razem była to muzyka bardziej stonowana i wyciszona, pełna swoistego liryzmu i refleksji. Widać tu już zdobyte doświadczenie: mimo kilku podobnych brzmieniowo do debiutanckiej płyty fragmentów, Mike rozwinął swój warsztat zarówno pod względem instrumentalnym jak i kompozytorskim - album ma swój własny klimat i melodie. Słynne solo na oboju z części pierwszej przyprawia o dreszcz emocji. Partie chóralne są bardziej rozbudowane i dojrzalsze, a instrumenty dęte pełnią dużo większą rolę: mamy tu nie tylko flet, jak na Tubular Bells, ale również trąbkę i obój. Zarówno chórem jak i partią smyczków dyrygował dobry znajomy Oldfielda, David Bedford. Mimo podniosłych fragmentów, jak np. finał części pierwszej, płyta jest jednak niezwykle subtelna i delikatna, jakby pełna zadumy i  spokoju. Dopiero pod koniec drugiej części pojawiają się mocniejsze i żywsze fragmenty. Mimo, że jest tak odmienna od debiutu, była jedyną płytą, która zbiła Tubular Bells z pierwszego miejsca list przebojów.

przygotował: Kacper Kozicki, 2014.03.04
-*Wieści*- -*Fanclub*- -*Artysta*- -*Dzieła*- -*Mapa serwisu*- -*Kontakt*-